piątek, 30 marca 2012

rozdział 2

Otworzyła oczy i spojrzała lekko na otaczającą ją sale, następnie wzrok wbiła we mnie, długo się nad czymś zastanawiając.

* Julie *
Po otwarciu oczu ujrzałam jakiegoś chłopaka w loczkach, który trzymał mnie za ręke, a ja byłam w jakiejś sali. Jedno co wiedziałam to, że nie byłam napewno w domu. Wyrwałam delikatnie ręke z uściusku chłopaka.
- kim ty jesteś ? - spytałam kiedy byłam pewna, że mój głos nie zadrży.
- jestem Harry. miałaś wypadek, ja i mój przyjaciel to widzieliśmy i zadzwoniliśmy po karetkę, dziewczyna która niechcący cię potrąciła została przesłuchana, ale nic więcej się nie stało.
- ahh.. - zamyśliłam sie. wybiegłam z domu Alexa, ' mojego chłopaka ' po kłótni o jego zdradę i wtedy potrącił mnie samochód. czemu ja tu leże ? czemu nie mogłam umrzeć ? do cholery dlaczego muszę tak cierpieć zamiast leżeć martwa? - mogliście nie wzywać karetki, to by mi dużo bardziej pomogło - skrzywiłam się - ale jeśli przyszedłeś tu usłyszeć ode mnie podziękowania to.. dziękuje. wiem, że chcieliście dobrze, chyba. - poleciała mi po policzku jedna pojedyńcza łezka.
- nie, przyszedłem tu, bo chciałem się upewnić że wszystko w porządku. - wskazał gdzieś ręką, a mój wzrok powędrował na piękny, duży bukiet czerwonych róż - to dla ciebie. chciałem cię, no cóż.. poznać.
- przepraszam, nie mam ochoty żyć, a co dopiero zawierać nowe znajomości, zwłaszcza z chłopakiem. wybacz.
- Julie proszę daj mi szansę się poznać, nie każdy chłopak jest taki sam, naprwdę. boli mnie to, że dziewczyny wrzucają do jednego worka wszystkich chłopaków, a prawda jest taka, że za tych aroganckich i raniących chłopaków obrywają ci wrażliwi.
- skąd wiesz w ogóle jak mam na imie ?
- twoja przyjaciółka mi powiedziała, była tu dość długo więc postanowiłem ją zastąpić. dasz mi chociaż swój nr?
- ehh no nr mogę ci dać. ale chcę wyjśc ze szpitala, zamknąć się w pokoju i zostać tam na jakiś tydzień, będę miała wyłączony telefon. - podałam mu numer i kazałam iść spytać się kiedy mnie wypiszą, okazało się, że dopiero jutro agrr.. Harry pożegnał się ze mną i poszedł. Długo rozmyślałam o Alexie.. jak on mógł mi to zrobić ? przecież wszystko było takie idealnie, jak z bajki. wspólne wyjazdy, obiady, kolacje, śniadania, byliśmy prawie nie rozłączni. Zawsze mówił, że ona jest szmatą, dziwką i wszystko co popadnie, a potem skorzystał z propozycji. ' byłem pijany ' tłumaczył się. Ale jak ja mogłabym dalej być z chłopakiem, który na imprezie po wypiciu nie pamięta o swojej dziewczynie ? no jak ? nie umiem bez niego żyć. musiałabym wymazać z pamięci ponad 3 lata, a nie idzie tak na pstryknięcie palcem zapomnieć. wybaczyć ? w końcu to był jeden raz, w ciągu tych trzech lat jego zachowanie jako mojego chłopaka było nienaganne, ale jeśli był pierwszy raz może być i drugi. te myśli zaprzątały moją głowę, aż w końcu zasnęłam.

* Nicole *
Martwię się o Julie. Loczek wysłał mi wiadomość, że już się obudziła. Nie mogę do niej jechać, bo jest juz po porze odwiedzin. Napisałam do Hazzy " możemy pogadać ? " natychmiast dostałam odpowiedź, że wpadnie do mnie, ale  kolegą. Po 15 min. usłyszałam dzwonek do drzwi, zobaczyłam Harrgo i jego kolegę.
- wchodźcie - wskazałam ręką by weszli do środka, a oni posłusznie weszli
- to jest Zayn - powiedział Loczek sadowiąc się na kanapie, ja przywitałam się z Mulatem - to o czym chciałaś pogadać ? - spytał Hazza
- o Julie.. byłeś u niej. jak ona się czuje ? ja nie mogłam już jechać bo jest po porze odwiedzin, nie wpuściliby mnie. - powiedziałam na jednym tchu.
- hmm.. no nie czuje się rewelacyjnie, wiadomo. jak na dziewczynę po wypadku, w dodatku tak drobną i kruchą to jest z nią bardzo dobrze. jednak jeśli chodzi o nastrój to powiedziała, że wolałaby umrzeć - odpowiedział i spuścił głowę
- nie dziwie się jej. ale chyba nie zrobi nic głupiego ? przekonałeś ją że nie warto umierać ? - byłam zaniepokojona
- tak, oczywiście że ją przekonałem. ale nie chciała mi powiedzieć jaki jest powód, może ty mi powiesz ?
- wybacz, ale nie mogę. jeśli ona nie chce ci powiedzieć to ja tym bardziej nie powinnam, przepraszam.
- wporządku. jutro wychodzi ze szpitala, mogę po nią jechać co nie ? - spytał z nadzieją w głosie
- jeśli mnie też zabierzesz to spoko
- i mnie - dodał Zayn - co myślicie o tym żebyśmy wszyscy poszli do kina ? może to by jej chociaż odrobinę poprawiło humor?

* Julie *
Następnego dnia obudziłam się kiedy za oknem już jasno świeciło słońce, byłam sama. Postanowiłam, że ogarnę troche swoje dotychczasowe łóżko. Kiedy już było ładnie wysprzątane do pokoju wpadła Niki i mnie przytuliła dając buziaka w policzek, za nia weszedł Harry z jakimś chłopakiem
- wporządku ? - spytała z troską rudowłosa
- tak, chyba tak. - wydusiłam z siebie jakisz uśmiechopodobny wyraz twarzy.
- przyniosłam ci jakieś ciuchy, masz - wręczyła mi torebkę, w której były ubrania, poszłam do łazienki szpitalnej i przebrałam się z białej koszuli w to .
- no chyba sobie żartujesz.. - wskazałam ręką na siebie.
- jest dzisiaj naprawdę upalny dzień, co nie zdarza się często, więc korzystaj. nie dam ci przez to wszystko co się zdarzyło ubierać się jak nieprzytomne zombie. no wybacz skarbie. - chwyciła mnie za ręke i lekko pociągnęła - no to wychodzimy stąd zacząć nowe życie. prawda ?
- eee. czy ja wiem - nie byłam tego taka pewna, Hazza zabrał moje rzeczy i wyszliśmy. Podjechaliśmy pod nasz dom i weszliśmy do środka. Poszłam pogadać z Nicole, a chłopcy zrobić coś do jedzenia.
- nie wybaczysz mu co nie ? - spytała z nadzieją Nicole - naprawdę nie powinnać, on cię zranił, przez niego trafiłaś do szpitala.
- to był jeden raz ..
- a potem będzie drugi i trzeci i tak ciągle - przerwała mi. - nie rób z siebie naiwniaczki. wiem, że byliście ze sobą długo ja też go lubiłam, ale po tym co ci zrobił nawet ja nie chce na niego patrzeć. nawet nie odwiedził cię w szpitalu, pomyśl dlaczego ? może już zabawia się z tamtą szmatką .. - nie wytrzymałam, rozpłakałam się..
- przepraszam nie chciałam, poprostu lepiej żebyś oceniała to realnie. nie chcę żebyś znowu to przeżywała. nie jest ciebie wart. no już, nie płacz - przytuliła mnie mocno do siebie
- masz racje. nie chcę go więcej widzieć. nie pozwole znowu się zranić. zacznę nowe życie - powiedziałam pociągając nosem, muszę dać sobie radę.
Po chwili przyszedł Harry i Malik. zjedliśmy pyszną jajecznice.
- idę do swojego pokoju, w razie czego zostanę tam na tydzień. wiecie gdzie mnie szukać jak coś. - wstawałam z kanapy ale Harry złapał mnie za rękę, spojrzałam na niego
- nie idź proszę, wpadliśmy na pomysł żeby iśc dzisiaj wszyscy do kina. nie odcinaj się tak od świata..

__________________________________________________________________________
następny rozdział. jak się podoba ? wiem, że często to ja tu rozdziałów nie dodaje, ale jeśli będą komentarze, to może nawet będę dodawała rozdziały codziennie :)

15 komentarzy: